Wiem, że już okres bożonarodzeniowy za nami, kiedy to cynamon i korzenne przyprawy wiercą i podrażniają noski, ale jest ciasto, które nawet latem piekła mi mama. Aromat kardamonu i goździków pasuje nie tylko do piernika, ale także do ciasta, które jest na tyle zdrowe, że nawet zagorzali fani diet chętnie je pałaszują. Mowa o cieście marchewkowym.
Przed długi czas było dla mnie tylko zagadką, bo jako dziecko nie bardzo interesowały mnie kulinaria. Pieczenie ciast związane było tylko z oblizywaniem miseczki po wyrabianym wcześniej zaczynie. Wszystko się jednak zmienia i przyszedł dzień, w którym poprosiłam mamę o podzielenie się przepisem na marchewkowe. A mama z całego serca przekazała mi swój skrycie chowany recept. Byłaby dumna wiedząc, że i w Twoim domu zagości część jej sławy…
Składniki:
- 3 szklanki startej drobniutko marchewki
- 2 szklanki mąki pszennej (możesz zamienić na bezglutenowy mix)
- 1 szklanka cukru lub 0,5 szklanki płynnego miodu
- 2 łyżeczki sody oczyszczonej
- 0,5 szklanki oliwy lub oleju rzepakowego
- 3 jajka
- 0,5 szklanki grubo siekanych dowolnych orzechów (najlepiej zrobić mix)
- 3 kopiaste łychy skórki pomarańczowej pomieszanej z żurawiną
- przyprawy: mielone 10 goździków, kardamon, czubata łycha cynamonu (ewentualnie wrzuć przyprawę do piernika)
- 0,5 łyżeczki soli
Przygotowanie:
- Pierwszym i najdłuższym krokiem będzie utarcie marchewki na małych oczkach.
- Drugą i przedostatnią czynnością jest wrzucenie pozostałych składników do miski z marchewką i dokładne ich wymieszanie.
- Piecz w 180 stopniach przez godzinę. Niestety ciasto będzie mokre i pieczenie do tzw. ‚suchego patyczka’ mija się z celem. Należy sprawdzać stan upieczenia ciasta, ale patyczek nie będzie do końca taki suchy. Maksymalny czas pieczenia to 70 minut.
Ciasto zrobiło furorę w nowej pracy. Mamusia! Chylę czoła, ponieważ zawsze robię ciasto według Twojego przepisu i jeszcze nigdy mi tak nie smakowało to w moim wykonaniu jak te, które Ty pieczesz. Mimo że oba są pyszne, na pewno zataiłaś przede mną kluczowy składnik – a może jest nim po prostu ‚mamina ręka’ :).